Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
BOLESNA TECHNIKA JAZDY
W pierwszej połowie lat 90-tych w Polsce zaczęły robić się popularne deskorolki i łyżworolki. Oczywiście marzeniem każdego gzika w wieku średniopodstawówkowym było posiadanie któregoś z tych zabójczych wynalazków. Długo nie trwało i stałem się posiadaczem jednej z pierwszych deskorolek w mojej niewielkiej mieścinie. Łatwo sobie wyobrazić jak wyglądały pierwsze chwile mojego obcowania z deską. Wybrałem się na uliczkę nieopodal domu - w miarę gładki asfalt, z górki i praktycznie zero ruchu kołowego, bo była to ślepa dojazdówka do szkoły. Po prostu wymarzone miejsce na rozpoczęcie nauki jazdy. Kilka odepchnięć nogą i już sunąłem z dość znaczną prędkością w dół. Oczywiście problem zatrzymania rozwiązał się naturalnie, czyli na krawężniku kończącym trasę na dole. W każdym razie lądując w miarę komfortowo na trawniku nie odniosłem żadnych większych obrażeń.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą