- Czy domyślasz się po co tu jestem? - zapytała, a dreszcze znów mnie przeszyły.
- No... domyślam się... - odparłem, próbując sobie przypomnieć, czy mam w portfelu jakieś drobne 50 zł.
- Niczego się nie domyślasz - ton blondyny zrobił się lekko poirytowany - Jesteś gburem i w dodatku dwulicowym człowiekiem. Jestem duchem przeszłości i przyszłam, by przypomnieć ci, jaki kiedyś byłeś.
To mówiąc blondyna wzięła mnie pod pachy, a świat dziwnie zawirował i zrobił się niewyraźny.
- Oj chyba za dużo dziś było tego utleniacza - pomyślałem.
Po krótkiej chwili wszystko jednak wróciło do normy, a ja ze zdziwieniem zobaczyłem, że jestem na pochodzie pierwszomajowym i entuzjastycznie macham czerwoną flagą w kierunku Tow. pierwszego sekretarza.
- Co? Co ja tu robię??!?! - wrzasnąłem.
- To Twoja przeszłość. Jesteś młody i pełen entuzjazmu. Właśnie wstąpiłeś do PZPR - odparła beznamiętnie blondyna.
Świat zawirował i z powrotem znalazłem się w swoim apartamencie. Blondyna gdzieś wsiąkła.
Znów usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem, a do pokoju weszła rudowłosa piękność.
- Jestem duchem przyszłości - powiedziała - pokażę ci jaki będziesz.
Ruda wzięła mnie pod pachy i po krótkiej chwili znaleźliśmy się w jakimś pałacu, bo wszystko było wyłożone białym marmurem. Do salonu wszedł pewien elegancki jegomość i zapytał:
- Czy podać kawior i szampana, Panie Prezydencie?
- Co? Będę Prezydentem?!?!!? - zapytałem się rudej
- Tak - odparła smutno - lud cierpi głód i biedę, a ty opychasz się kawiorem.
Ponownie znalazłem się w swoim apartamencie i znów ktoś zastukał do drzwi. Tym razem to była brunetka.
- Jestem duchem teraźniejszości - odparła - pokażę ci jaki dziś jesteś.
Znaleźliśmy się na sali sejmowej, a ja stałem na mównicy i mówiłem coś o nierówności społecznej, o aferach i biedzie w kraju.
- No, niezłe przemówienie co? - spytałem się brunetki.
- Aha, a pamiętasz, co zobaczyłeś w przyszłości? - brunetka odpowiedziała pytaniem.
Świat zawirował i ponownie znalazłem się w swoim poselskim apartamencie. Po blondynie, rudej i brunecie ani śladu. Szkoda. Bo mogło coś między nami zaiskrzyć. Pochodziłem trochę po pokoju. Podszedłem do telefonu. Zadzwoniłem na znany mi numer komórkowy.
- Cześć, tu Jędrek - rzuciłem do słuchawki - tę blokadę możecie zdjąć. Kiedy ? Zaraz. Aha, jeszcze jedno - Balcerowicz może zostać.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą