Szukaj Pokaż menu

Wielka Encyklopedia Obrazkowa - Przeglądarka WWW

74 945  
193   31  
Kolejne hasło z Wielkiej Encyklopedii Obrazkowej 2004 Edition.

Kilka słów o dzisiejszej definicji:
Odpowiedz sobie na poniższe pytania:
Ile znasz przeglądarek www?
Czy używasz więcej niż jednej?
Jak często używasz takiej przeglądarki?
Czy korzystanie z wybranej przeglądarki www cię satysfakcjonuje? 
A teraz zobacz dzisiejszą definicję obrazkową...

A dzisiaj...

Definicja słowa: "przeglądarka www"

Wymyślamy dymek! - Ale była impreza...

31 342   93  
Co, wg ciebie, myśli sobie piesek na poniższym obrazku?



Swój pomysł na "dymek" możesz wpisać w komentarzach ale najpierw zobacz co wymyślili bojownicy JM bywający na naszym forum Kawałki mięsne

Mam 100 000 złotych. Czekam na propozycje.

27 792  
2   9  
Jeśli masz 100 000 złotych i nie wiesz jak zainwestować, to być może pomoże Ci w tym artykuł Jacka Hugo-Badera z Gazety Wyborczej:

Zrobiłem na drukarce tysiąc banknotów stuzłotowych... Nie żeby od razu dawać do ręki, ale pokazać mogę. Potem zamieściłem ogłoszenie na stronach gospodarczych "Gazety Wyborczej": "Mam 100 000 złotych. Czekam na propozycje"

Ja też uważam, że chciwość to aktywna forma skąpstwa. Byłem aktywny jak cholera. No i mi wyszło, że Polacy wcale nie są tacy chciwi. To ja byłem zachłanny, wredny i wyrachowany.

Pierwszy zadzwonił 51-letni pan Mirek z Jasła.

- Niech mnie pan wykupi - powiedział błagalnym tonem.

- A co ja z tego będę miał? - zapytałem.

- Niewolnika. Nie żartuję. Szukam pana, co by spłacił moje długi.

- A ile pan tego ma?

- 50 tysięcy. Kolega powiedział, że jakby tyle długów miał, toby się powiesił. Powiesić się... Taka hańba. I renta przepada, to jeszcze rodzinie uszczuplasz.

- Po samobójcach nie dają? - dziwię się.

- Nie dają. Sprawdziłem, więc żadne samobóje nie wchodzą w grę.?

- To się rozłączę i ja zadzwonię, żeby pan nie szedł w koszty.


Oferty

Bałem się, że zaleją mnie prawdziwymi albo zmyślonymi błaganiami o pomoc finansową na leczenie dzieci, ale wśród 73 ofert, które zbierałem przez tydzień, był tylko jeden taki telefon, i to z prośbą o pożyczkę, a nie wsparcie. Opadli mnie za to doradcy finansowi zagranicznych banków. Uwodzili mnie, trajlowali, kusili dwucyfrowym zyskiem w skali roku i ucieczką przed podatkiem. Przedstawiałem się jako Jacek Marciniak. Kłamałem, że dostałem spadek, odzyskałem kamienicę w stolicy, wygrałem w totolotka. Taka legenda tłumaczyła moją biznesową ignorancję. Zamiejscowym mówiłem, że jestem z Warszawy, warszawiakom - że z Łodzi.

Wpadłem w okropnie niewygodną dla duszy spiralę kłamstw, tak jak wielu moich bohaterów w spiralę zadłużeń.


Desperaci

- To ja - po chwili oddzwoniłem do pana Mirka. - To jak pan narobił takich długów?

- Normalnie. Na życie brałem, żona na oczy chorowała, siedmioro dzieci, kawałek ziemi, co po dziadku miałem, podzieliłem, każdemu działeczkę przepisałem, ogrodziłem, a banki dawały. Wziąłem w sumie 100 tysięcy, ale 50 już spłaciłem. Pracowałem jako ochroniarz, ale jak byłem we firmie na obiekcie, a ze Śląska przyjechali na włam i sam ująłem wszystkich złodziei, to mnie pognali z roboty, bo prokurator puścił bandziorów. Wstyd przed ludźmi i w banku wstyd. To co? Wykupi mnie pan? Wszystko wrócę, odpracuję. Pan nie będzie taki chciwy, ja na pewno nie dam plamy.

Wiele osób, które do mnie dzwoniły, to ofiary banków, które do połowy lat 90. po wariacku szastały kredytami.

- Mam nóż na gardle - mówi pan Józef, nauczyciel historii i teologii z Warszawy. - Potrzebuję 100 tysięcy, żeby wyjść na zero. Płacę 3 tysiące miesięcznie za różne kredyty. Za pańskie pieniądze wykupię mieszkanie, a wtedy będę mógł wziąć na nie kredyt hipoteczny na 20 lat. Spłacę wszystko, pana z prowizją, a miesięczna rata będzie 600 złotych, a nie 3 tysiące.


Wynalazcy

Chyba najbardziej ich lubię.

Wojtek mieszka pod Iławą. Pracuje w gospodarstwie rodziców.

- Potrzebuję od pana 10 tysięcy na prototyp - powiedział.

- Ale co to ma być?

- Buty sportowe, które zrobią rewolucję. Tego typu obuwia ludzkość, że tak powiem, nie tylko potrzebuje, ale pragnie.

- A dlaczego one takie rewolucyjne?

- Bo one w lecie miałyby chłodzenie. Człowiek ma odwieczny problem ze spoconymi stopami i tym nieprzyjemnym zapachem, tą wonią, bo to jest, za przeproszeniem, smród. Człowiek wreszcie uwolniłby się od tego potu na stopie, w bucie. Na dodatek ten but uwolniłby człowieka od sznurowania. But sam by sznurówkę wciągał i w drugą stronę to samo, sprężynka by sznurówkę zwalniała.

- No, nie wiem...

- Trzeba mieć wiarę w człowieka! - nie pozwolił mi dokończyć. - Jak pan się ze mną spotka, zobaczy pan, że nie jestem taki tuman. Ja mam wykształcenie rolnicze z wyróżnieniem skończone. Już dawno bym zrobił majątek, tylko mnie chciwi ludzie blokują.


To tylko fragment artykułu, ciąg dalszy znajdziesz pod adresem:
https://serwisy.gazeta.pl/df/1,34467,2006734.html

2
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Wymyślamy dymek! - Ale była impreza...
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Ogłoszenia z Auto Giełdy Dolnośląskiej II
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas VIII - edycja facebookowa
Przejdź do artykułu Ogłoszenia z Auto Giełdy Dolnośląskiej
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Kup sobie narzutę na łóżko!
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Nieznane oblicza Leppera
Przejdź do artykułu Co zainspirowało Mela Gibsona?

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą