Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielopak weekendowy LIX

24 558  
15   32  
Oto wielopak ostrzeżeniowo-tajemniczy. Niniejszym chcemy publicznie ostrzec pewną osobę:
"Wysłaliśmy Ci ostatnio kasetę VHS, gdzie mamy zamaskowane twarze i grozimy Ci strasznymi torturami (m.in. czytaniem na głos gwoździ totalnych). Ale nadal nie spełniasz naszych żądań. Dosyć tego dobrego - miarka się przebrała! Od jutra wprowadzamy nasz nikczemny plan. I nikt (nawet sam Joe!) nie jest w stanie nas powstrzymać! Muwahahaha!"

Charakterek i Kozak



Dyrygent chóru wybrał sześcioletniego chłopca z prześliczną twarzyczką na jedną z początkowych scen przedstawienia.
- Wszystko co musisz zrobić - mówi do chłopca - to wyjść na scenę, po tym jak chór zaśpiewa "...i anioł zapalił świece" i zapalisz wszystkie świece.
- Potrafię! Zrobię to! - mały chłopiec był podekscytowany, że został wybrany. Próby odbyły się pomyślnie. W końcu nadszedł dzień przedstawienia. Chór był świetnie przygotowany, scena pięknie udekorowana, z tuzinem niezapalonych świec czekających na moment, kiedy mały aniołek wykona swą rolę.
Dyrygent nakazał rozpocząć, orkiestra zaczęła grać, chór zaśpiewał pierwsze strofy, kończąc oczekiwanym "...i anioł zapalił świece". Wszyscy spojrzeli w boczne wejście na scenę. Nie ma małego chłopca.
Dyrygent rozpoczął jeszcze raz, wskazując głośniejszą linię dla chóru, który zaśpiewał znów "...i anioł zapalił świece", po czym wszyscy znów spojrzeli w bok. Chłopca nie było.
Dyrygent zaczął się pocić, poruszając się gwałtownie. Chór zagrzmiał linią - od dźwięku zafalowały kurtyny - " I ANIOŁ ZAPALIŁ ŚWIECE! ".
I wtedy w ciszy, która nastąpiła, wszyscy usłyszeli czysty, dziecięcy sopran, śpiewający słodko: " ... i kot nasikał na zapałki".

by Zbiszek

* * * * *

- Panie, teraz to wyższa kultura jest, nie to co kiedyś. Jedzie taki jeden z drugim, to i chętnie autostopem podwiozą, mili tacy, po drodze do knajpy zaproszą i nawet kotleta postawią.
- A kiedy to się panu zdarzyło?
- Mnie to nie, ale mojej szwagierce...

by Kox

* * * * *


- Jaka jest różnica między muzeum a WC?
- Prawie żadna:
W muzeum są pozostałości naszych przodków.
A w WC są pozostałości naszych zadków.

by Paskud

* * * * *

John dostał się na 50 piętro. Zadzwonił do drzwi swojej dziewczyny. Wręczył kwiaty. A kobieta jak to kobieta musi przygotować mask.. znaczy się makijaż.
- Będę gotowa za kilka minutek. Pobaw się z moim psem. Robi cudowne sztuczki. Turla się, podaje łapę, waruje i jeżeli zrobisz obręcz z rąk to przeskoczy.
Pies poszedł za Johnem na balkon i zaczął wykonywać sztuczki. John zrobił obręcz z rąk i pies przeskoczył, również przez poręcz balkonu.
- Czyż mój piesek nie jest najśliczniejszym i najszczęśliwszym psem?. Zapytała z łazienki.
- Tak szczerze to wyglądał na trochę przygnębionego...

by Mortal

* * * * *

Pani w klasie zadała zadanie: „Jakie pasze stosują rolnicy w hodowli?”
Dzieci wymieniają....Siano...Otręby....Kiszonki....Zboże....Kukurydzę...
Po dłuższej chwili jedna z dziewczynek dodaje....wysłodki.
- Bardzo dobrze mówi pani.... ale przypomnij klasie z czego są robione?
- Wysłodki są robione z buraków....Buraki tnie się na paski....
- Takie jakie ma pan Lepper na krawacie...dodaje za plecami dziewczynki Jasio.

by Samorodek

* * * * *

Do wędkarza stojącego w rzece podchodzi facet i pyta:
- Złapał pan coś?
- 2 pstrągi, 3 lipienie, 5 kleni, 11 okoni, 2 świnki i 1 brzanę.
- I to wszystko dziś? Przecież dopiero 5 30 rano!
- Nie!! Nie dziś. Od 1978 roku.

by Kore

* * * * *

Natasza zastanawiała się dlaczego jest tak popularna wśród chłopców.
- Może to mój uśmiech? - pyta koleżankę.
- Nie.
- To może moje ciało?.
- Nie.
- To ja się poddaję.
- No i teraz już wiesz.

by Petrela

* * * * *

Nie patrz na nic w laboratorium fizycznym.
Nie kosztuj niczego w laboratorium chemicznym.
Nie wąchaj niczego w laboratorium biologicznym.
Nie dotykaj niczego w laboratorium medycznym.
I najważniejsze:
Nie słuchaj niczego w wydziale filozoficznym.

by Zbiszek

* * * * *

Wszedł sobie facio do chińskiej knajpy i zamówił obiad.
Chinol po chwili przyniósł mu danie i postawił obok widelec i nóż. Facio się trochę zdziwił i mówi:
- Dlaczego w chińskiej knajpie dajecie do dań sztućce a nie pałeczki?
- Pałeczki są tylko na specjalne życzenie.
- Dlaczego, przecież sztućce ktoś musi myć, a to pochłania dużo czasu i na pewno więcej pieniędzy dla kogoś kogo musicie zatrudnić do mycia tych widelców i noży.
- No nie do końca.
- Dlaczego?
- No bo widzi pan, wolimy zatrudnić jednego pomywacza, niż pięciu porządkowych co by sprzątali po waszych zmaganiach z pałeczkami...

by Lennox

* * * * *

Do "Pewex"-u przyszedł z wiaderkiem góral:
- Pani, han co to za flaska?
- Francuski koniak.
- Loć!
- Proszę bardzo.
- A hanta flasysia piykno mi się widzi.
- To jest najlepsze wino portugalskie ’Porto’.
- Loć. A hanta?
- Polski spirytus.
- Dużo loć. Za to sycko kielo placem?
- Dwieście pięćdziesiąt dolarów.
- Wyloć!

by Reszka

* * * * *

Student poznał dziewczynę i postanowił ją poślubić. Napisał więc do swoich rodziców list z prośbą o radę. Po kilku dniach otrzymał odpowiedź od ojca:
"Synu! Jesteśmy bardzo zadowoleni, że znalazłeś sobie dziewczynę. Twojej matce i mnie razem zawsze było bardzo dobrze. Najlepsze chwile mojego życia przeżywam z moją ukochaną żoną. Dużo szczęścia Jureczku na nowej drodze życia. Całujemy ciebie i twoją przyszłą żonę.
P.S. Przed chwilą twoja matka wyszła z pokoju. Do diabła, chłopcze, rób cokolwiek, ale nie żeń się!".


by Alessandro

* * * * *

Okres przedświąteczny. Katechetka organizuje szopkę Bożonarodzeniową w kościele i rozdziela role:
- Krysiu - ty będziesz Matką Boską.
- Maciusiu - ty świętym Józefem.
- Rysio - ty będziesz barankiem.
... itp itd... aż w końcu przyszła koleś na 5-letniego Jasia:
- A ty Jasiu będziesz pastuszkiem...
- A kto to jest pastuszek?
- Hmm... jak by Ci to Jasiu wytłumaczyć... taki pan co mieszka na wsi.
- Rolnik?
- O właśnie! Rolnik Jasiu...
- Super - i po chwili pobiegł do stojących przed kościołem rodziców i mówi podniecony:
- Nie zgadniecie co będę robił w szopce świątecznej!
- Co Jasiu? Opowiadaj?
- Będę jeździł traktorem!

by Lennox

* * * * *

Mały Jasio przechodzi obok sypialni rodziców idąc po szklankę wody. Słysząc jęki i stękania zajrzał do rodziców i zastał rodziców uprawiających .Zanim ojciec zdążył zareagować Jasiu zawołał:
- O! Ja chcę na konika! Tato mogę Ci wskoczyć na plecy?
Ojciec zadowolony, że nie będzie musiał odpowiadać na inne pytania, zgodził się z widząc w tym możliwość dokończenia tego, co zaczął. Synek wskoczył mu na plecy i zaczęła się jazda. Wkrótce mama zaczęła jęczeć i stękać coraz głośniej i szybciej. Jasio woła:
- Tato, trzymaj się teraz mocno ! W tym momencie ja i listonosz zawsze przyśpieszamy!

by Zbiszek

* * * * *

Facet kosi trawnik i w pewnej chwili zauważa, że sąsiadka wychodzi z domu, podchodzi do furtki, zagląda do skrzynki na listy – po czym zatrzaskuje ją i wyraźnie zdenerwowana wraca do domu. Po chwili wychodzi znowu – zagląda, zatrzaskuje i biegiem do domu. Po kwadransie jeszcze raz...
Facet nie wytrzymał i pyta:
- Czy coś się stało?
- Stało! Stało! To ten mój głupi komputer! Ciągle mi mówi: „MASZ POCZTĘ”.

by Qbek

* * * * *

Rankiem mama przygotowywała placki na śniadanie dla swoich synków, 5-letniego Briana i 4-letniego Kevina.
Chłopcy jednak wdali się w bójkę czyj ma być pierwszy placek. Mamusia pomyślała że to dobra okazja na lekcję moralności i powiedziała:
- Chłopcy, jeżeli siedziałby przy tym stole Jezus, to powiedziałby:
"Niech mój brat zje pierwszego placka... ja poczekam"
Na to Brian odwrócił się do Kevina i powiedział:
- Kevin ty będziesz Jezusem...

by Lennox

* * * * *

Idzie ulicą dwóch "ciepłych braciszków" i trzymają się czule za rączki. Zza rogu przecznicy wyszła piękna super ubrana modnie uczesana dziewczyna wprost "jak z wybiegu" i zbliża się do nich.
Widząc niecodzienną parę uśmiechnęła się i poszła dalej.
"Chłopaki" zatrzymali się,...a jeden ściskając mocniej dłoń drugiego mówi:
- Są takie momenty, że czasem chciałbym być lesbijką.

by Samorodek

* * * * *

Oraz ostrzeżeniowo-tajemnicze Szmoncesy... oj, będzie się działo!

Mosze otwarł koszerną restaurację. W oknie umieścił napis : "Arabowie niemile widziani". Jednak parę dni później do restauracji wchodzi typowy Arab. Gość zamawia kanapkę - kasjer szybko wybiega na zaplecze do biura i pyta:
- Mosze co ja mam zrobić?
Żeby uniknąć skandalu i nie przysporzyć złej sławy lokalowi Żyd mówi kasjerowi, by ten sprzedał Arabowi kanapkę, ale by policzył mu podwójnie, co oduczy go przychodzenia tutaj. Kasjer błyskawicznie wykonał polecenie.
Cóż z tego skoro następnego dnia Arab zjawił się ponownie i tym razem zamówił cały obiad.
- Policz go potrójnie - mówi Mosze do kasjera - Damy mu solidną nauczkę i więcej tu nie przyjdzie ! Arab zjada posiłek, płaci bez narzekania i wychwala jakość pożywienia. W końcu prosi o zarezerwowanie stolika na wieczór tego samego, dnia dla jego dziesięciu przyjaciół.
- Ok - mówi mosze do kasjera - ale policzymy ich dziesięciokrotnie.
Arab zjawia się wieczorem, zamawia ogromna kolację i płaci bez narzekania, dodatkowo nagradzając obsługę sowitym napiwkiem. Następnego dnia w oknie Mosze umieścił napis : "Żydzi niemile widziani".

by Zbiszek

* * * * *

Spotykają się na ulicy Icek i Mosiek.
- A co to... mój Mosiek wygrałeś, że masz taką minę?
- Nie...ale byłem wczoraj na kolacji u Stolcmana....on będzie syna żenił i wczoraj zrobili zaręczyny z przyszłą żoną.
- Czy Stolcman robi dobry interes?
- Ja odpowiem...on robi ogromny interes !...ja dziękuję Bogu, że mi pozwolił za mojego życia zobaczyć żywy Moby Dick.

by Samorodek

* * * * *

Mosze i Salcia wybrali się w szabas na spacer. Nagle zobaczyli przejeżdżającą taksówkę i biegnącego za nią Icka, rozpaczliwie machającego ramionami.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że Icek nie przestrzega szabasu - mówi Mosze.- Widziałaś jak on biegł za taksówką?
- Bóg mówi, abyśmy nie osądzali bliźnich. Może jest chory i musi pilnie jechać do szpitala. - łagodzi Salcia.
- Daj spokój! Biegł 50 km na godzinę! Jest zdrowszy niż Arnold Schwartzenegger.
- No to może jego żona rodzi.
- Urodziła w zeszłym tygodniu.
- Może musi odwiedzić ją w szpitalu - próbuje dalej Salcia.
- Już jest w domu.
- Więc może dziecko potrzebuje lekarza!
- No co ty! Przecież Icek sam jest lekarzem.
- A może musi pilnie jechać do pacjenta w szpitalu?
- Szpital jest w przeciwną stronę.
- No to pewnie zapomniał, że dziś jest szabas...
- Niemożliwe! Miał na sobie jedwabny krawat od Giovanniego. Nigdy nie nosi go w dni powszednie.
- Ależ ty masz oko, Mosze! Ja nawet nie zauważyłam, że on ma krawat!
- Jak mogłaś nie zauważyć!? Przecież przytrzasnął go sobie w drzwiczkach taksówki!

by Petrela

* * * * *


Drodzy Bojownicy, zapewne wstęp tego wielopaka jest dla Was nie do końca zrozumiały... Prosimy Was o jeszcze trochę cierpliwości - jutro powinno się wszystko wyjaśnić. Zapewniamy Was, że nikt nie zginie i nikomu się nie stanie krzywda, jeśli do północy nasze postulaty zostaną spełnione. Tak więc do jutra Bojownicy!
Muwahahaha!


Oglądany: 24558x | Komentarzy: 32 | Okejek: 15 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało