Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Houston, we`ve had a problem - czyli historia lotów kosmicznych

47 105  
300   46  
"Houston, we`ve had a problem!" - te słowa znasz na pewno, zostały wypowiedziane przez Jima Lovella kontaktującego się z Ziemią z pokładu Apollo 13, lecącego w stronę Księżyca. Ale czy zastanawiałeś się kiedyś, jak to możliwe, że 3 facetów w metalowej puszce znalazło się w przestrzeni kosmicznej?


Rakiety. Chyba każdy je lubi - są wielkie, szybkie, silniki generują potężny ryk i ogromne ilości płomieni, i są one jednym z najbardziej skomplikowanych wynalazków ludzkości. Pomimo że dziś są używane do lotów w kosmos, ich początki były całkiem inne...

Wszystko zaczyna się w roku 1926, w stanie Massachusetts, gdzie Robert.H.Goddard dokonał pierwszego lotu modelu rakiety napędzanego silnikiem na paliwo ciekłe. Był to bardzo prosty model, zasilany benzyną i ciekłym tlenem, które były wtłaczane do komory spalania przez sprężony gaz.


Kilka lat później o wynalazku Goddarda usłyszał młody, pochodzący z terenów dzisiejszej Polski, Werner von Braun. który uczęszczał wtedy na Uniwersytet Techniczny w Berlinie i wraz Hemrannem Oberthem przeprowadzał podobne eksperymenty począwszy od roku 1930. Skontaktował się z nim kapitan artylerii Walter Dornberger, załatwiając mu przydział do ośrodka badawczego armii niemieckiej w Kummersdorf.

W 1936 roku po testach kilku małych rakiet nazwanych A-1 i A-2 postanowił on z pomocą Waltera Riedla opracować dużą rakietę napędzaną silnikiem o ciągu 25 ton.
Pomysł spodobał się III Rzeszy i w latach 1938-1939 złożyła ona zamówienie na budowę takich rakiet, umieszczając Von Brauna w ośrodku testowym Pennemunde.
Rakieta została oznaczona A-4 i była czwartym modelem serii Aggregat. Po testach rakiet A-3 i A-5, będących mniejszymi wersjami rakiety A-4, w 1941 ośrodek zakończył badania nad rakietą i przystąpił do budowania pierwszych prototypów.


Rakieta została nazwana V-2 i należała do "Wunderwaffe", czyli cudownej, tajnej broni Hitlera. Sam Hitler nie był jednak nią zachwycony, twierdząc, że jest to jedynie "pocisk artyleryjski z większym zasięgiem i o wiele droższy". Zmienił on jednak swoje zdanie w roku 1944, gdy rakiety spadające na miasta aliantów zasiały ogromny strach.
Rakiety były budowane w podziemnych sztolniach kompleksu Mittlewerk, wyprodukowano 5200 sztuk, z czego 1600 spadło na Antwerpię, a 1400 na Londyn.


Mimo że rakieta była projektowana jako narzędzie do zabijania, to właśnie jej przypada zaszczyt pierwszego obiektu zbudowanego przez człowieka wysłanego w przestrzeń kosmiczną. Osiągnęła wysokość 97 km 3 października 1942 roku.

Od strony technicznej rakieta była bardzo zaawansowana. Zastosowano w niej silnik napędzany ciekłym tlenem oraz mieszaniną alkoholu z wodą. Pompa była napędzana gorącym tlenem i parą wodną powstałą z rozkładu nadtlenku wodoru H2O2 w osobnej komorze, i działała na takiej samej zasadzie jak turbosprężarka w samochodzie - gaz napędza turbinę, a turbina przekazuje energię przez wał do sprężarki.

Komora spalania miała podwójne ścianki, paliwo najpierw było tłoczone w okolice dyszy, płynęło płaszczem chłodzącym do góry i wpadało do wtryskiwaczy. Część paliwa była również rozpylana bezpośrednio na ścianki komory od wewnątrz by poprawić chłodzenie (obie techniki stosowane do dziś).

Sterowaniem zajmował się analogowy komputer umieszczony tuż pod głowicą bojową, mierzył on wysokość i położenie, ustawiając rakietę w odpowiednim kierunku i pochylając zależnie od wysokości. W dolnych partiach atmosfery sterowana była statecznikami, a na większych wysokościach ich rolę przejmowały odchylane łopatki umieszczone w strumieniu wylotowym dyszy.
Silnik wyłączał się po 65 sekundach na wysokości około 80 km.


Co ciekawe pocisk podczas wojny został rozpracowany przez polskich żołnierzy Armii Krajowej. Niemcy przeprowadzali testy w Polsce w okolicach Białej Podlaskiej. 20 Maja 1944 roku udało się zdobyć niewypał rakiety, leżący w rzece Bug. Po wyłowieniu części radiotechnik inż. Janusz Groszkowski rozpracował zasadę działania komputera, a profesor chemii Politechniki Warszawskiej Marceli Struszyński przeanalizował napęd rakiety. Części zostały później dostarczone Brytyjczykom w ramach operacji "Most III". Samolot Dakota, który wylądował na podmokłej polanie, zapadł się w grunt i zamiast krótkiej kilkuminutowej akcji, start zajął im ponad półtorej godziny. Części udało się odebrać, co pomogło znacząco w odpieraniu bombardowań Londynu.


Ale nie była to jedyna rakieta, którą Niemcy zbudowali podczas wojny.
W ośrodkach badawczych powstało wiele rakiet przeciwlotniczych i mimo że praktycznie nie zostały one użyte bojowo, stanowiły gigantyczny skok technologiczny.
Rakietą najbardziej wartą uwagi była rakieta Wasserfall. Tak jak i V-2 była opracowywana w ośrodku Pennemunde i była pierwszym pociskiem naprowadzanym. Po odpaleniu z ziemi, operator za pomocą aparatury zdalnego sterowania prowadził rakietę na cel.



Po zakończeniu drugiej wojny światowej, w ramach operacji "Paperclip" (spinacz), Amerykanie sprowadzili do siebie i zatrudnili większość niemieckich naukowców.
Przywieźli oni również dużo ocalałych rakiet i dokonali wielu startów testowych. Rakieta po wielu modyfikacjach latała jeszcze długo po zakończeniu wojny, a w 1950 roku pod nazwą RTV-G-4 Bumper została pierwszą rakietą wystrzeloną z Cape Canaveral.


 

W 1946 roku z poligonu White Sands w stanie Nowy Meksyk wystartowała rakieta V-2 wyposażona w aparat fotograficzny i ludzkość mogła po raz pierwszy zobaczyć swoją planetę:


CDN.
5

Oglądany: 47105x | Komentarzy: 46 | Okejek: 300 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało