Such a lonely day shouldn't exist..."

28 października 2007
"It's a day that I'll never miss."
Tylko dlaczego ten dzień musiał się przytrafić akurat wczoraj, akurat w urodziny? Tak tragicznych i smutnych urodzin w najczarniejszych snach sobie nie wyobrażałem. Miało być inaczej. Impreza miała być, śmiech, znajomi, świętowanie. Ale nie. Ona wyprowadziła mnie z równowagi. Marzec, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Ona mówi "tak". W maju zaczynają się wątpliwości, jej wątpliwości. Pomyślałem, że się boi. Normalne. Więc starałem się jeszcze bardziej, starałem się jakbyśmy się dopiero poznali. Po 5 miesiącach walki poddałem się, załamany, nos na kwintę, no ile można, nie było poprawy, było gorzej. A teraz, ona chce wracać. I jeszcze zarzuca mi, że to właśnie mi nie zależy. I musiała sobie wybrać dzień moich urodzin, żeby mi to powiedzieć. I od razu było po imprezie, po uśmiechu, w ramach prezentu dostałem trudną rozmowę. Nigdy nie byłem w sytuacji, w której AŻ tak nie wiem, co robić... "It's a day I'm glad I survived."
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi