"It's a day that I'll never miss."
Tylko dlaczego ten dzień musiał się przytrafić akurat wczoraj, akurat w urodziny? Tak tragicznych i smutnych urodzin w najczarniejszych snach sobie nie wyobrażałem.
Miało być inaczej. Impreza miała być, śmiech, znajomi, świętowanie. Ale nie. Ona wyprowadziła mnie z równowagi.
Marzec, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Ona mówi "tak". W maju zaczynają się wątpliwości, jej wątpliwości. Pomyślałem, że się boi. Normalne. Więc starałem się jeszcze bardziej, starałem się jakbyśmy się dopiero poznali. Po 5 miesiącach walki poddałem się, załamany, nos na kwintę, no ile można, nie było poprawy, było gorzej. A teraz, ona chce wracać. I jeszcze zarzuca mi, że to właśnie mi nie zależy. I musiała sobie wybrać dzień moich urodzin, żeby mi to powiedzieć. I od razu było po imprezie, po uśmiechu, w ramach prezentu dostałem trudną rozmowę.
Nigdy nie byłem w sytuacji, w której AŻ tak nie wiem, co robić...
"It's a day I'm glad I survived."
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą