< > wszystkie blogi

Wieczorne wino ze Struśkiem

Wino z przymrużeniem oka ;)

Dlaczego ludzie z zagranicy nie wiedzą gdzie jest Łódź?

7 lipca 2016


Za cholerę nie wiem, dlaczego grafika się nie wyświetla :| (może dlatego, że olałeś html'a na infie w gimnazjum?)
[Wino dla spragnionych ciepłych dni] Przyznam Wam się do czegoś, ostatnia długa przerwa spowodowana była zwiedzaniem winnic na końcu świata. A, że dzisiejsze wino jest z Australii to postanowiłem wrzucić także trochę materiału z wycieczki ;) (ta, pewnie wrzucisz screeny ze street view :P ) 79 odcinek #wieczorneWinoZeStruśkiem rozpoczynam narzekaniem na ludzi z zagranicy (kraju i województwa łódzkiego) Zajebiste to uczucie kiedy spotykani obcokrajowcy wiedzą gdzie leży Polska, tylko jak mantrę powtarzają "Varshava, Gdansk, Cracoof, Poznan, Vroclav" To ja się ich pytam, "a Łódź (Woodch) znasz? Kurwa duże miasto w centrum kraju i nawet o nim nie słyszałeś? Da fak?" Dopiero kiedy będąc niedaleko niemieckiej granicy i poznając nowych ludzi zrozumiałem skąd braki w zwiedzaniu naszego kraju przez obcokrajowców i krajan. Odwiedzając wspomniane wcześniej miasta schemat jest ten sam "Tu mamy rynek, tutaj można jebnąć selfie z miastową maskotką, a tam to ktoś bardzo sławny bardzo dawno temu przeszedł szybkim krokiem. Natomiast za tamtym rogiem jednocześnie kręcono sceny do W-11 M jak miłość i Gry o tron" No tak Łódź nie ma rynku (ej a bałucki kurwa?) takiego jak inne miasta i dobrze. By poznać Łódź (swoją drogą ktoś nieźle zabalował przed nadaniem nazwy :P ) trzeba poznać ludzi, wtedy zaczniecie czuć ducha, który Was poniesie po mieście i pokaże ukryte piękno. A, żeby poznać ludzi i poczuć klimat potrzeba więcej czasu niż godzina czasu wolnego na zakup pamiątek made in china, czy zjedzenie staropolskiego kebsa. (Dobra przestań już pierdolić, na wino czekamy!) Nazwa: Jacob's Creek Kraj: Australia Szczep: Shiraz (to, że jest "rose" to tylko dlatego, że wino zostało szybciej zrobione niż czerwona wersja) i był to najczęściej spotykany w sklepach i degustacjach szczep. Dopłaty mają do niego czy co? Korek: Po tak długim wstępie komu by się chciało męczyć? Zakrętka ;) Może to jest jedna ze składowych, która sprawia, że są jednym z najszczęśliwszych narodów. Po co się pocić przy wyciąganiu korka skoro można odkręcić? Zakorkowane wina spotykałem niezwykle rzadko. Kolor: "Europejsko" różowy. W Australii, różowe wina są bardziej blade, a czasem nawet pomarańczowe (Na jednym zdjęciu widać jak pani dzielnie dzierży w dłoniach butelki różowego shiraza) Zapach: Oj lato, oj słońce, oj mocno orzeźwiający wakacyjny aromat. Mnie osobiście przenosi na dziką plaże w parku Booti Booti (tak, to dobry pomysł byście pogooglowali tę nazwę, momentalnie poczujecie jak działa zapach tego wina ;) ) Czuć w nim cytrusy, powiew orzeźwiającej bryzy i coś pieprznie ostrzejszego. Smak: Wiśniowo-malinowy kompot w wersji light bo wakacje się zbliżają i trzeba się pozbyć zimowej opony dla TIRa z brzucha :P Jest strasznie delikatny, daje mały wachlarz gębowych doznań (albo spalone skwarki z obiadu zaburzyły moje kubki smakowe :P ) Początek jest owocowy i szybko, na sekundę ustępuje pikantnemu finiszowi. Po tej małej przerwie czuć w paszczęce subtelną goryczkę z unoszącymi się wiśniowymi nutami. Ocena: To wino daje dużo pozytywnej energii, aż chce się wziąć je na ognisko na plaży lub umilić sobie podróż z Łodzi do Sopotu na imprezę Otwartej Butelki, czy w drodze na południe do Srebrnej Góry. O wycieczce na wschód po miody pitne Lubelszczyzny czy za zachodnią granicę po proszki do prania nie wspomnę. Bo z Łodzi wszędzie jest blisko :D (wygrałeś przetarg na promocję Łodzi czy co kurwa?) Chętnie zastąpię nim piwo w upalny dzień. Jako dodatek do lekkich dań z dominacją granatu i fig kompan idealny. Czekam na upały by do niego wrócić :) PS. Zobacz fotki z degustacji + mały easter egg tutaj http://winozestruskiem.blogspot.com/2016/05/wino-dla-spragnionych-ciepych-dni.html
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi