I w tym momencie okejka leci do Pana :Nevii. Też jestem podobnego zdania - jak za granicą tyrałem jak wół, to pieniędzy było tyle, że łeb boli, ale nie było czasu, żeby się nimi nacieszyć... Auta były, sporadyczne wakacje - były (dziwki, wóda i konserwy też
), ale nic poza tym. Skończyłem z wyjazdami, kasę przehuśtałem, ale niczego nie żałuję. Gdybym wtedy rozkręcił jakiś small biznes, to pewnie do dzisiaj byłbym niewolnikiem swojego pomysłu. Teraz wegetuję, funduszy nie za dużo, ale mam w sobie taką, kurwa, RADOŚĆ!!! WOLNY, w miarę lubiany przez otoczenie, wesoły i mam WOLNY CZAS, w końcu!!! A do lepiej płatnej robo pójdę tylko po to, żeby mieć drobne na podróże. Jak nie dadzą urlopu, to chooj - to się zwolnię. Freedom & Carpe Diem!