Wątróbka?

:sambojka z grilla na medium-rare, medium jest zajebista

Dżizas, podroby?!

Po tym wątku muszę poważnie przemyśleć z kim się zadaję...

kaszanka z wody? Nie dość, że niedobra*, to jeszcze w wodzie to się ryby ruchajo!


* tylko smażona / grillowana, z keczupem i alkoholem. Bez alkoholu kaszanka jest niedobra. I flaki też

:gatinha piszę o szatkusie, a nie o Pawełku

:szatkus nie chwal się ludziom, że gotujesz kaszankę, bo inaczej nie bedziesz musiał się nad tym zastanawiać

:krzycz22 flaki?!?!?!?!

:sambojka cicho babo! My tu rozmawiamy o męskim żarciu. Nie dla kobiet i męskich cip. Musimy tylko jeszcze :szatkusa nauczyć, jak być samcem i że kaszankę się smaży. Nie bez powodu mówi się na nią "żużel"

:sambojka, wątróbka, drobiowa, najlepiej gęsia, obtoczona w mące, kategorycznie bez soli, rzucona na patelnię i obsmażona. Do tego, a jakże cebula. Jak będzie miękka, to przyprawiasz solą i pieprzem. A na ostatnie kilka minut wrzucasz pokrojone winne jabłko lub gruszkę. Do tego świeży chleb. Mmmmm... Palce lizać!

:hubbabubba w moich stronach "żużel" mówiło się na coś innego

Mięso jest mięso, się je je, a niemięso musi, ale to MUSI być pochodzenia roślinnego. Podroby i inne takie...

:sambojka nie życzę sobie, żebyś mi żygała po wątku.

porządna kaszanka, ale taka dobra, nie jakaś wsiura z paczki, jest pycha nawet na zimno, bez żadnej obróbki.
a żeby dobra wyszła, to najpierw na gorącą, ale suchą patelnię, podrumienić, potem dolac tłuszczu, rzucic cebulę i razem dusić.
rozmarzyłam sie

:szatkus N
Nie trzeba było takiego zakładać. Byś o kociej karmie pisał, bym nie miała odruchów wymiotnych, bo nigdy nie próbowałam.

Idę stąd. Jak zostanę weganką, to przez Was! A potem to już z górki crossfit i prawo...

no flaki, flaki, nie są złe

Przy okazji - flaki wołowe w rosole Top Food - jak na gotowe danie są całkiem w pytkie. Generalnie mają dobre to żarcie - fasolkę po bretońsku, grochówkę, w kolejce czeka jeszcze bigos i flaki po zamojsku.

I naszło mnie właśnie na von trupkę, mam w zamrażarce gęsią, jutro sobie zrobię, z toną cebuli i grzankami

P.S. Ale nerek, płuc, żołądków, serc nie zjem. Never!

:sambojka na upartego, to prócz kości, skóry i oczy reszta zwierzęcia, to mięso. My i tak jesteśmy wybredni, ale poczytaj, co i jak kiedyś jedzono. Nie marnowało się w zasadzie nic. Dzisiaj też płucka, cynaderki, mózg mają swoich wyznawców. Ja z podrobów, to tylko drobiową wątróbkę, takież żołądki i serca, z których robię gulasz. I to jest na prawdę dobre. Podejrzewam, że jakbyś nie wiedziała i spróbowała, to by zasmakowało.

:discordia można też w wodzie. Mniej roboty.

Tylko pilnowanie, żeby się nie pękła jest trikowe, ale wciąż mniej roboty niż pilnowanie patelni

mój ojciec uwielbiał zupę z płuc, zwanych u nas dudkami jak matka gotowała, to jebało na trzy ulice. tego nigdy nie byłam w stanie ruszyć

W ogóle, @tomcat_tc. Taka kaszankoburza może być?

:discordia a widzisz. Ja zawsze szkliłem cebulę, a potem wrzucałem w to rozflaczoną kaszankę i robiłem "pastę"

Z grilla oczywiście cała.

Dziadek pracował vis a vis rzeźni. Babcia czasem sobie wychodziła Mu naprzeciw, a że został w pracy chwilę dłużej, zachodziła do mięsnego przy rzeźni, nie daj Boże z którymś z wnucząt, ale jednak. Było tam ciepło i unosił się zapach świeżej krwi, któremu towarzyszyły od wczesnej wiosny do późnej jesieni muchy. Bydlackie takie. Obrzydliwe! Babcia sama miała posturę niedźwiedzia, więc się mały człowiek nie bał, mimo że dostawała zawinięte w gazetę świeżuteńkie ozory (do galarety), kurze łapki (dla psa), uszy, policzki, wątróbki, żołądki i cud, że kurzych dup tak nie sprzedawali, bo czasy były odległe od cywilizowanych, a ludzie niewybredni.

Bał się mały człowiek za to, gdy po powrocie do domu babcia wyciągała toto z gazet i potrząsając trofeum mówiła wszystkim: "Ale będzie obiad!" W oczach miała takie... szaleństwo. Tak sobie tłumaczę pokolenie wojenne i ich zamiłowanie do jedzenia wszystkiego, co się da, albo i nie da, ale nie ucieka.

Gdybym nie wiedziała, co jem, to bym nie zjadła. Ot, historia

:sambojka no spoczko. Ja jestem świadomym konsumentem i lubię zwierzęta

:sambojka dzisiaj luzie też jedzą poliki, często na chrupiąco, uszy, ozory czy to w galarecie, czy wędzone, i wiele innych. U nas podniebienia już takie, że króluje mięso, które potaniało i spowszedniało, ale jak popatrzysz na kuchnie azjatyckie, czy z krajów niezamożnych, to jeszcze można zauważyć wiele przykładów przygotowania potraw z rzeczy dla nas niejadalnych. U nas za to, szczególnie wśród ludzi z kresów można znaleźć sto potraw z ziemniaka. Bo nawet mięsnych podrobów nie było za wiele.

post

p.s. Mojej mamie zdarzało się dawniej eksperymentować z takimi makabrycznymi posiłkami, aż kiedyś przy rodzinnym obiedzie złożonym z obrzydliwych cynaderek, mój mały kuzyn, grzebiąc w talerzu widelcem, zapytał się czy "to ludzkie" i mama przestała się w końcu wydurniać

:discordia dokładnie tak się to robi

btw. przypomniał mi się Adrian Mole i jego "Podróbki bez podróbki!"

takie dyskusje nie mają sensu. mnie naciąga na sam widok ryżu z pieczonym jabłkiem, a znam takich, co sie tym zajadają żryj i pozwól żreć

:hubbabubba Nie zapominaj o policzkach, dla nich mógłbym zrezygnować nawet z golonki*



*nie wiem czy nie przesadziłem

:sambojka kurze dupy to obecnie "porcja rosołowa"

:discordia - ryż z czym?

gotowany ryż, a na nim rozbełtane pieczone jabłko ble. nie karmili cie tym gównem w przedszkolu?