Też dziś byłam i też czekałam.
Co prawda "tylko" godzinę, ale niby byłam umówiona na konkretną godzinę.
I też przyszła jakaś larwa i chciała się wrypcyć do kolejki, już w zasadzie ugłaskała trzy baby przede mną i one zgodziły się ją wpuścić przed siebie "bo dzieci, bo opiekunka, bo coś tam". Wtedy postanowiłam zareagować - w końcu wrypcała się również przede mnie. Zapytałam więc "która z pań wpuszczających idzie na koniec kolejki? Bo ja nie wyrażam zgody".
Było gorąco, ale powiem, że przychodnie to świetne miejsce na ćwiczenie asertywności
A pani z rejestracji, która też mierzy ciśnienie i sprawdza wagę pacjentek, w ramach zemsty za rozgardiasz, dodała mi dwa kg