Muszę zrobić remont. Dzwonię wczoraj do sklepu z płytkami na podłogę. Tiru riru gadam z właścicielem/sprzedawcą o tym jaki mają asortyment i jakie ilości w sklepie.
- A ile pani potrzebuje?
- Na początek do pierwszego pomieszczenia 11 (słownie: jedenaście) m2, ale że chcę mieć zapas w razie co, to wezmę 13 (słownie: trzynaście) m2.
- Łooooo pani, myślałem, że ze 113 (słownie: sto trzynaście) m2. Takie maciupeńkie ilości to my mamy nawet w nocy o północy i to każdego rodzaju płytek.
- Super. To do jutra.
Nastało jutro.
- To ja wezmę te. 13 (słownie: trzynaście) m2 poproszę.
- Na poniedziałek po 15.00 będą.
Ja pierdolę.
- A ile pani potrzebuje?
- Na początek do pierwszego pomieszczenia 11 (słownie: jedenaście) m2, ale że chcę mieć zapas w razie co, to wezmę 13 (słownie: trzynaście) m2.
- Łooooo pani, myślałem, że ze 113 (słownie: sto trzynaście) m2. Takie maciupeńkie ilości to my mamy nawet w nocy o północy i to każdego rodzaju płytek.
- Super. To do jutra.
Nastało jutro.
- To ja wezmę te. 13 (słownie: trzynaście) m2 poproszę.
- Na poniedziałek po 15.00 będą.
Ja pierdolę.
--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...