W tym poście skupiam się na czym innym niż przedstawiono w poście niżej.Na książce (a nie na filmie) i nie na obrazie uczuć religijnych / cenzurze, tylko na stosunku do fikcji literackiej i sensownosci podwazania załozen, jakie autor poczynil co do swiata, ktory - po czesci - stwarza sam.
Książki, której tytuł być może bardzo niedokładnie przytoczyłem w temacie, nie czytałem i czytać nie zamierzam. Przeczytałem za to sam "Kod ...". Uważam go za jedną z najlepszych powieści sensacyjnych, z jakimi miałem przyjemność się zetknąć - a jako miłośnik gatunku miałem takich okazji niemało. Co do zawartości "Oszczerstwa ..." to słyszałem o niej co nieco. Nic nie ujmując prawdziwości tez autora i jego dociekliwości pozwolę sobie zadać jedno pytanie: po kiego grzyba?
Dlaczego tak szybko napisano o oszczerstwie "Kodu Leonarda da Vinci", a do tej pory nikt nie napisał na przykład "Oszczerstwo Ogniem i Mieczem"? Czym właściwie się te powieści różnią w temacie: "prawda historyczna a fikcja literacka"? Przecież w "Ogniem i mieczem" autor (przez małe a; wybacz, Heniek, ale Ciebie się moim zdaniem nie da czytać!) wziął jakieś realia historyczno-geograficzne i wplótł w nie nigdy nie istniejące postaci i nigdy niemające miejsca wydarzenia. Zrobił to w sposób, który teoretycznie mógł się zdarzyć, ale widać, że ta książka to nie dokument, i że to się prawdopodobnie nie zdarzyło. A nawet jeśli, to umieszczenie tej fabuły w książce nie ma żadnego związku z tym, że przypadkiem miała miejsce naprawdę. I to samo mamy w przypadku "Kodu Leonarda", który - choć lansuje śmiałe tezy - zaczyna się od morderstwa kustosza Luwru, które nigdy nie miało miejsca. Kwestia, czy wszystkie takie książki powinny mieć wydruk wielkimi literami dla matołów "TO JEST FIKCJA LITERACKA" to osobny problem; dla mnie ważniejsza jest kwestia, że ludzie czepiają się Browna a Sienkiewicza nie, chociaż obaj zrobili poniekąd to samo, tylko Brown - moim skromnym zdaniem - uczynił swoje dzieło znacznie lepszym literacko, bardziej pochłaniającym, etc.
Drugim wątkiem jest jazda po tezie, że Jezus ożenił się z Marią Magdaleną i miał z nią dzieci. Jest to kolejny przejaw fikcji literackiej ocieracącej się o fantasy w wykonaniu Browna. Owszem, teza jest odważna i prawdopodobnie ani Dan Brown, ani nikt inny nie potrafi jej udowodnić. Ale każdego, kto z tego powodu zarzuca mu oszczerstwo, proszę w drugą stronę: udowodnij, że to faktycznie jest oszczerstwo. Udowodnij, że Jezus nie miał dzieci z Marią Magdaleną. Na podstawie źródeł historycznych.
Śmiem twierdzić, że powyższa kwestia pozostanie dla ludzkości kotem Schroedingera w nieotwieralnym pudełku i nigdy się nie dowiemy na 100%, kto miał rację. Ale to właśnie jest dobry powód, żeby nie zarzucać oszczerstwa. Ani Brownowi, ani Biblii, ani tym wszystkim, którzy twierdzą, że było inaczej, niż Brown mówi. To nie są oszczerstwa. To są domysły.
Ostatnia sprawa: żeby doszło do oszczerstwa, ktoś musi zostać oczerniony. Kogo oczernił Brown? Co w tym wszystkim, co wg jego teorii dziejów zrobiła Maria Magdalena wespół z Jezusem Chrystusem jest aż tak haniebne, iż zasługuje na miano oszczerstwa? Małżeństwo, uważane przez wielu adwersarzy Browna za jeden z sakramentów? Prokreacja, uważana przez wielu adwersarzy Browna za cel ludzkiej (a zwłaszcza kobiecej) egzystencji?
Pozdrawiam,
Książki, której tytuł być może bardzo niedokładnie przytoczyłem w temacie, nie czytałem i czytać nie zamierzam. Przeczytałem za to sam "Kod ...". Uważam go za jedną z najlepszych powieści sensacyjnych, z jakimi miałem przyjemność się zetknąć - a jako miłośnik gatunku miałem takich okazji niemało. Co do zawartości "Oszczerstwa ..." to słyszałem o niej co nieco. Nic nie ujmując prawdziwości tez autora i jego dociekliwości pozwolę sobie zadać jedno pytanie: po kiego grzyba?
Dlaczego tak szybko napisano o oszczerstwie "Kodu Leonarda da Vinci", a do tej pory nikt nie napisał na przykład "Oszczerstwo Ogniem i Mieczem"? Czym właściwie się te powieści różnią w temacie: "prawda historyczna a fikcja literacka"? Przecież w "Ogniem i mieczem" autor (przez małe a; wybacz, Heniek, ale Ciebie się moim zdaniem nie da czytać!) wziął jakieś realia historyczno-geograficzne i wplótł w nie nigdy nie istniejące postaci i nigdy niemające miejsca wydarzenia. Zrobił to w sposób, który teoretycznie mógł się zdarzyć, ale widać, że ta książka to nie dokument, i że to się prawdopodobnie nie zdarzyło. A nawet jeśli, to umieszczenie tej fabuły w książce nie ma żadnego związku z tym, że przypadkiem miała miejsce naprawdę. I to samo mamy w przypadku "Kodu Leonarda", który - choć lansuje śmiałe tezy - zaczyna się od morderstwa kustosza Luwru, które nigdy nie miało miejsca. Kwestia, czy wszystkie takie książki powinny mieć wydruk wielkimi literami dla matołów "TO JEST FIKCJA LITERACKA" to osobny problem; dla mnie ważniejsza jest kwestia, że ludzie czepiają się Browna a Sienkiewicza nie, chociaż obaj zrobili poniekąd to samo, tylko Brown - moim skromnym zdaniem - uczynił swoje dzieło znacznie lepszym literacko, bardziej pochłaniającym, etc.
Drugim wątkiem jest jazda po tezie, że Jezus ożenił się z Marią Magdaleną i miał z nią dzieci. Jest to kolejny przejaw fikcji literackiej ocieracącej się o fantasy w wykonaniu Browna. Owszem, teza jest odważna i prawdopodobnie ani Dan Brown, ani nikt inny nie potrafi jej udowodnić. Ale każdego, kto z tego powodu zarzuca mu oszczerstwo, proszę w drugą stronę: udowodnij, że to faktycznie jest oszczerstwo. Udowodnij, że Jezus nie miał dzieci z Marią Magdaleną. Na podstawie źródeł historycznych.
Śmiem twierdzić, że powyższa kwestia pozostanie dla ludzkości kotem Schroedingera w nieotwieralnym pudełku i nigdy się nie dowiemy na 100%, kto miał rację. Ale to właśnie jest dobry powód, żeby nie zarzucać oszczerstwa. Ani Brownowi, ani Biblii, ani tym wszystkim, którzy twierdzą, że było inaczej, niż Brown mówi. To nie są oszczerstwa. To są domysły.
Ostatnia sprawa: żeby doszło do oszczerstwa, ktoś musi zostać oczerniony. Kogo oczernił Brown? Co w tym wszystkim, co wg jego teorii dziejów zrobiła Maria Magdalena wespół z Jezusem Chrystusem jest aż tak haniebne, iż zasługuje na miano oszczerstwa? Małżeństwo, uważane przez wielu adwersarzy Browna za jeden z sakramentów? Prokreacja, uważana przez wielu adwersarzy Browna za cel ludzkiej (a zwłaszcza kobiecej) egzystencji?
Pozdrawiam,
--
Pietshaq na YouTube