Lawrence Summers, były minister finansów w rządzie Clintona i były rektor Harvardu, musiał ustąpić ze stanowiska rektora rok temu, po ciężkiej batalii ze swoimi podwładnymi.
Najpierw naraził się feministkom, bo stwierdził że być może niewielka obecność kobiet w elitach nauk ścisłych i inżynieryjnych może mieć związek z genetycznymi różnicami płci.
Potem popełnił jeszcze gorszy grzech. Skrytykował prominentnego murzyńskiego profesora studiów afroamerykańskich Cornela Westa, mówiąc, że nie wnosi on wiele do akademickich dokonań uczelni.
Zastanówmy się co on właściwie zrobił.
1. Zauważył, że wśród naukowców z dziedzin inżynieryjnych jest znikoma ilość kobiet. Żadna to tajemnica.
Kobiety generalnie nie garną się do nauk ścisłych i inżynieryjnych. Owszem, było parę dziewczyn u mnie na roku. I nie wątpie, że mogą być równie dobrymi projektantkami czy kierowniczkami budów jak mężczyźni. Ale to były te znikome ilości. Było ich po prostu niewiele.
I nie wiemy jakie są tego przyczyny. Pan Summers zasugerował, że być może jakieś geny odpowiadają za to, że generalnie mężczyzn bardziej ciągną tego typu zagadnienia niż kobiety.
I to starczyło, żeby zrazić do niego feministyczne lobby Harvardu.
2. Skrytykował jednego ze swoich pracowników za obijanie się. Gdyby profesor West był biały wszyscy by pomyśleli: "no stary, obijałeś się i zajmowałeś nie tym co trzeba to masz za swoje. Trzeba było się bardziej przykładać. Pracujesz na uczelni to masz dbać o jej dorobek".
Niestety profesor West jest czarny. Od razu podniosła się wrzawa, że na Harvardzie tępią Murzynów.
Kolejnym rektorem Harvardu została kobieta.
Oczywiście humanistka - pani prof. Drew Gilpin Faust - historyczka
Najpierw naraził się feministkom, bo stwierdził że być może niewielka obecność kobiet w elitach nauk ścisłych i inżynieryjnych może mieć związek z genetycznymi różnicami płci.
Potem popełnił jeszcze gorszy grzech. Skrytykował prominentnego murzyńskiego profesora studiów afroamerykańskich Cornela Westa, mówiąc, że nie wnosi on wiele do akademickich dokonań uczelni.
Zastanówmy się co on właściwie zrobił.
1. Zauważył, że wśród naukowców z dziedzin inżynieryjnych jest znikoma ilość kobiet. Żadna to tajemnica.
Kobiety generalnie nie garną się do nauk ścisłych i inżynieryjnych. Owszem, było parę dziewczyn u mnie na roku. I nie wątpie, że mogą być równie dobrymi projektantkami czy kierowniczkami budów jak mężczyźni. Ale to były te znikome ilości. Było ich po prostu niewiele.
I nie wiemy jakie są tego przyczyny. Pan Summers zasugerował, że być może jakieś geny odpowiadają za to, że generalnie mężczyzn bardziej ciągną tego typu zagadnienia niż kobiety.
I to starczyło, żeby zrazić do niego feministyczne lobby Harvardu.
2. Skrytykował jednego ze swoich pracowników za obijanie się. Gdyby profesor West był biały wszyscy by pomyśleli: "no stary, obijałeś się i zajmowałeś nie tym co trzeba to masz za swoje. Trzeba było się bardziej przykładać. Pracujesz na uczelni to masz dbać o jej dorobek".
Niestety profesor West jest czarny. Od razu podniosła się wrzawa, że na Harvardzie tępią Murzynów.
Kolejnym rektorem Harvardu została kobieta.
Oczywiście humanistka - pani prof. Drew Gilpin Faust - historyczka
--
Jeszcze jedno hobby i wyjdę z internetu