Czym jest rasizm każdy chyba, przynajmniej ogólnie, wie. Jednak pozwolę sobie zacząć od fragmentu definicji (wikipedystycznej ale jednak):
Rasizm nigdy nie był ideologią jednolitą, zmieniał się i ewoluował, toteż nie istnieje modelowy wzór rasizmu - jego istotę można badać wyłącznie poprzez historię.
źródło: www.wikipedia.org
Dla mojej wypowiedzi znaczna może być ta część, jeśli jednak przyjąć, że ta ideologia wciąż "zmienia się i ewoluuje" i że ten proces jeszcze się nie zakończył. Jednak może się też okazać, że mówię o czymś zupełnie innym. Ale ja sama nie jestem pewna dlatego poddaję to pod dyskusję.
Ponieważ mam ja takie podejście do tzw. czarnych:
Czuję się niepewnie, gdy w pobliżu (np. w tym samym autobusie lub mijane na ulicy) znajdują się kilku lub kilkunastuosobowe grupki czarnych dzieciaków*. Unikam ich na ile mogę, czasem, np. rezygnując z autobusu lub wejścia do sklepu, jeśli widzę pakującą się tam również taką, zazwyczaj bardzo głośną, grupę.
Ogólnie robię wszystko, żeby z takimi nie przebywać, bo nawet jeśli w danym momencie nie zachowują się niebezpiecznie, to i tak mi się sytuacja nie podoba.
Można więc uznać, że jestem uprzedzona, skoro od razu spodziewam się po nich czegoś złego. Jednak jak nie być uprzedzonym, jeśli najczęściej takie osoby są sprawcami różnych przestępstw. A już na pewno zbyt częste są przypadki zadźgania kogoś bez powodu, albo z byle powodu (ostatnio ktoś zginął z powodu psa).
Odchodząc jednak od wybryków dzieciaków, które jak wiadomo w innych krajach, też grzeczne zawsze nie s. Zachowania osób dorosłych też wcale nie wydają się lepsze. Bo czy naprawdę, trzeba z każdego powodu drzeć się ile tylko siły w płucach? Robić awantury? Mieć pretensje o wszystko do wszystkich?
Tutaj dla przykładu, murzynka z dzieciakiem w autobusie, gada przez komórkę. Dzieciak się drze ot tak se, a ona się drze do telefonu. Jak dzieciak głośniej, to ona jeszcze bardziej. A po tym wszystkim jeszcze drze ryja, że muzykę na słuchawkach mam za głośno i przeszkadzam... (dałam głośno, żeby wrzasków nie słuchać a w autobusie ścisk i nie było się jak oddalić)
Czy więc jest rasizmem, gdy nie chcę z nimi przebywać w jednym pomieszczeniu czy wagonie metra?
A może po prostu, to jednak oni sami proszą się o taką opinię (a jak wiadomo ludzie lubią generalizować i cierpią na tym osoby niewinne, chociaż ja jeszcze normalnie zachowującego się murzyna nie spotkałam - zawsze tylko darcie mordy i pokazywanie jacy oni są cool), a potem jak się komuś z nich coś stanie, albo jest oskarżony to zaraz, że rasizm.
Więc może teraz rasizm to nie dyskryminacja i odseparowywanie oraz udowadnianie swojej wyższości, a czysty strach i idąca za nim niechęć, próby unikania takich osób?
Bo teraz to ja się czuje dyskryminowana, w ten sposób, że nie mogę spokojnie z domu wyjść. A ba, nawet nie mogę spokojnie w domu siedzieć, bo sąsiedzi z naprzeciwka se znajomków pozapraszają i drą się między sobą na całą ulicę.
Więc może mi ktoś powiedzieć o co chodzi? Czy coś ze mną nie tak, z nimi, a może już cały świat ześwirował?
*Co prawda czasem w takich grupkach, znajdują się i białe dzieciaki, ale jako mniejszość tutaj. Chociaż np. będąc w Polsce takie same odczucia miałam wobec zakapturzonej dresiarni.
Rasizm nigdy nie był ideologią jednolitą, zmieniał się i ewoluował, toteż nie istnieje modelowy wzór rasizmu - jego istotę można badać wyłącznie poprzez historię.
źródło: www.wikipedia.org
Dla mojej wypowiedzi znaczna może być ta część, jeśli jednak przyjąć, że ta ideologia wciąż "zmienia się i ewoluuje" i że ten proces jeszcze się nie zakończył. Jednak może się też okazać, że mówię o czymś zupełnie innym. Ale ja sama nie jestem pewna dlatego poddaję to pod dyskusję.
Ponieważ mam ja takie podejście do tzw. czarnych:
Czuję się niepewnie, gdy w pobliżu (np. w tym samym autobusie lub mijane na ulicy) znajdują się kilku lub kilkunastuosobowe grupki czarnych dzieciaków*. Unikam ich na ile mogę, czasem, np. rezygnując z autobusu lub wejścia do sklepu, jeśli widzę pakującą się tam również taką, zazwyczaj bardzo głośną, grupę.
Ogólnie robię wszystko, żeby z takimi nie przebywać, bo nawet jeśli w danym momencie nie zachowują się niebezpiecznie, to i tak mi się sytuacja nie podoba.
Można więc uznać, że jestem uprzedzona, skoro od razu spodziewam się po nich czegoś złego. Jednak jak nie być uprzedzonym, jeśli najczęściej takie osoby są sprawcami różnych przestępstw. A już na pewno zbyt częste są przypadki zadźgania kogoś bez powodu, albo z byle powodu (ostatnio ktoś zginął z powodu psa).
Odchodząc jednak od wybryków dzieciaków, które jak wiadomo w innych krajach, też grzeczne zawsze nie s. Zachowania osób dorosłych też wcale nie wydają się lepsze. Bo czy naprawdę, trzeba z każdego powodu drzeć się ile tylko siły w płucach? Robić awantury? Mieć pretensje o wszystko do wszystkich?
Tutaj dla przykładu, murzynka z dzieciakiem w autobusie, gada przez komórkę. Dzieciak się drze ot tak se, a ona się drze do telefonu. Jak dzieciak głośniej, to ona jeszcze bardziej. A po tym wszystkim jeszcze drze ryja, że muzykę na słuchawkach mam za głośno i przeszkadzam... (dałam głośno, żeby wrzasków nie słuchać a w autobusie ścisk i nie było się jak oddalić)
Czy więc jest rasizmem, gdy nie chcę z nimi przebywać w jednym pomieszczeniu czy wagonie metra?
A może po prostu, to jednak oni sami proszą się o taką opinię (a jak wiadomo ludzie lubią generalizować i cierpią na tym osoby niewinne, chociaż ja jeszcze normalnie zachowującego się murzyna nie spotkałam - zawsze tylko darcie mordy i pokazywanie jacy oni są cool), a potem jak się komuś z nich coś stanie, albo jest oskarżony to zaraz, że rasizm.
Więc może teraz rasizm to nie dyskryminacja i odseparowywanie oraz udowadnianie swojej wyższości, a czysty strach i idąca za nim niechęć, próby unikania takich osób?
Bo teraz to ja się czuje dyskryminowana, w ten sposób, że nie mogę spokojnie z domu wyjść. A ba, nawet nie mogę spokojnie w domu siedzieć, bo sąsiedzi z naprzeciwka se znajomków pozapraszają i drą się między sobą na całą ulicę.
Więc może mi ktoś powiedzieć o co chodzi? Czy coś ze mną nie tak, z nimi, a może już cały świat ześwirował?
*Co prawda czasem w takich grupkach, znajdują się i białe dzieciaki, ale jako mniejszość tutaj. Chociaż np. będąc w Polsce takie same odczucia miałam wobec zakapturzonej dresiarni.
--