10 teorii spiskowych dotyczących wirusa ebola

Pielęgniarka w Sierra Leone oświadczyła publicznie, że nie ma czegoś takiego ja wirus ebola. Jest to wymysł lekarzy, którzy chcą tym zamaskować rytuały kanibalistyczne, które mają miejsce w szpitalu. To wystarczyło, aby ludzie uwierzyli w tę wiadomość. W Sierra Leone miejscowi nie ufają szpitalom i zagranicznym lekarzom, wolą się kurować u miejscowych znachorów. Pewna kobieta zarażona ebolą została zabrana ze szpitala przez swoją rodzinę i zawieziona do uzdrowiciela. Lekarzom udało się ją zlokalizować i wsadzić do karetki, ale niestety w drodze do szpitala zmarła. Po kilku tygodniach, gdy plotki rozeszły się szerzej, mieszkańcy Sierra Leone gromadzili się pod klinikami, wykradali zarażonych pacjentów, straszyli, że spalą budynki. Policja musiała pilnować bezpieczeństwa lekarzy przed rozwścieczonym tłumem. Sierra Leone ma najwięcej zarażonych ludzi. Niestety, przez głupie słowa pielęgniarki chorych nie zwozi się do szpitali. Pracownicy tych instytucji są atakowani, gdy tylko próbują zabrać chorych na leczenie.

Jednym z wielu cudownych leków na ebolę ma być słona woda. W Nigerii ludzie masowo ją piją, co oprócz tego, że na pewno nie pomoże, w znacznym stopniu odwadnia organizm. Przynajmniej cztery osoby zmarły z powodu całkowitego odwodnienia po piciu słonej wody litrami. Najgorsze jest to, że byli to całkowicie zdrowi ludzie, mieszkający daleko od miejscowości, w których panuje epidemia. Lekarze ostrzegają przed jakimikolwiek domowymi sposobami leczenia. Proszą, aby nie wierzyć w to, co można przeczytać w internecie. Jednak również w Nigerii miejscowi nie ufają lekarzom i wolą się leczyć dziwnymi sposobami.

W lipcu ponad 100 przywódców chrześcijańskich spotkało się w Monrowii, aby przedyskutować w jaki sposób można przeciwdziałać zagrożeniu wirusem. Po całodziennych obradach jednogłośnie doszli do wniosku, że Bóg zezłościł się na Liberię i zesłał na nią plagę. Bóg chciał ukarać Liberię za korupcję oraz homoseksualizm. Według księży, rozwiązaniem problemu epidemii byłby trzydniowy post i modlitwa. Zaproponowali również, aby rząd zrobił sobie wolne na trzy dni i dołączył do modłów. Również muzułmański duchowny Salafia Mosque przyznał rację chrześcijańskim księżom. Powiedział, że zarażeni powinni przyjmować leki, ale jedyne co możemy zrobić, żeby pokonać ebolę, to; „zacząć bać się Boga, a nie wirusa”.

W Afryce Zachodniej wierzy się w to, że ebola to skutek czarnej magii. Każdego zarażonego czeka nieuchronna śmierć. Kiedy Lekarze bez Granic zabrali do szpitala chore siostry i córkę jednej z nich, dorosłe kobiety potulnie leżały czekając na śmierć. Córka jednej z sióstr cały czas starała się je przekonać, że jeśli będą stosować się do zaleceń lekarzy, jeśli spróbują walczyć, uda się im wyzdrowieć. Wszystkie trzy kobiety zwalczyły wirusa. Pacjenci zarażeni wirusem są pozostawieni sami sobie. Nikt z rodziny nie chce ich odwiedzać w szpitalu. A wszyscy wiemy, że wsparcie rodziny przyspiesza powrót do zdrowia. Ci, którzy wierzą, że ebola to czary rzucone na nich przez złe moce, odmawiają jakiejkolwiek pomocy medycznej.

W niektórych wioskach nikt nie wierzy, że lekarze chcą pomagać chorym. Wręcz przeciwnie, starają się zarazić jak największą ilość osób. Ten irracjonalny strach bierze się stąd, że czasem pacjenci łapią jakąś chorobę podczas leczenia szpitalnego. W ekstremalnych przypadkach mieszkańcy wiosek grożą, że zabiją każdego lekarza, który zechce przyjść z pomocą. W Gwinei zablokowano drogi dojazdowe, żeby lekarze nie mogli wjechać do wioski. W rezultacie w tej wiosce wirus szybciej i szerzej się rozprzestrzenił. Większość chorych korzysta z pomocy znachorów, którym wierzą bardziej niż zachodnim medykom.

Legenda mówi, że była sobie kobieta z torbą na granicy pomiędzy Gwineą a Sierra Leone. Ktoś otworzył torbę, zajrzał do środka, zobaczył węża. Kobieta natychmiast umarła. Zaraz potem umarł mężczyzna, który otworzył torbę. Wąż śmignął w krzaki i w ten sposób ebola dostała się do Sierra Leone. Jedyne co jest prawdą w tej historii to fakt, że ebola miała początek w Gwinei, a dopiero potem dotarła do Sierra Leone.

Powyższy obrazek pojawił się na nigeryjskiej stronie internetowej we wrześniu. Do obrazka dołączona była ta oto historia. Pielęgniarka trzymająca czaszkę, narysowana w stylu anime, to Ebola-Chan. Sekty w Europie i Ameryce czczą ją jako boginię i składają jej krwawe ofiary. Zabijają ofiary na ołtarzach, jedzą ich serca, a w zamian za to Ebola-Chan zsyła wirusa na Afrykę. Mówi się, że członkami tego kultu są lekarze wstrzykujący wirusa ludziom, których mają leczyć. Kult ten to oczywiście wymysł strony 4chan. Nie wiadomo, czy ktokolwiek w Nigerii uwierzył w istnienie wyznawców Ebola-Chan, ale na pewno kilku ludzi na świecie się nabrało.

Doktor Peter Walsh, antropolog z uniwersytetu Cambridge, twierdzi, że terroryści mogli wyprodukować bomby zawierające wirusa. Według niego bomby te mogą zostać odpalone w angielskich miastach i stać się przyczyną epidemii. Istnieje małe prawdopodobieństwo, że ebola dotrze do Wielkiej Brytanii inaczej niż w ten dziwny sposób. Nikt nie wątpi w bioterroryzm, ale terroryści na pewno nie użyliby wirusa eboli, który nie przenosi się drogą kropelkową. Jest dużo mniej zakaźny niż inne znane nam wirusy.

#10. Epidemia eboli a nowy porządek świata

Najdziwniejsza z teorii to ta, że przywódcy Nowego porządku świata (NWO) mają coś wspólnego z ebolą. Chcą oni doprowadzić do zmniejszenia populacji przez głód spowodowany nierównym rozwojem, wojną pod byle jakim pretekstem oraz sztucznie stworzoną chorobą. NWO uważa, że na świecie jest za dużo ludzi i przynajmniej 5 miliardów musi zginąć, aby Ziemia odzyskała równowagę. Elity są właśnie w trakcie wyniszczania ludzi w Afryce za pomocą eboli, następnie wezmą się za Europę i resztę świata. W tę szaloną teorię uwierzyło mnóstwo ludzi po tym, jak do szpitala w Dallas trafił pacjent zarażony ebolą.