< > wszystkie blogi

Maximilian1's absurdlog

MSPO - 2061-Wielka Rzeczpospolita sponsoruje tę stronę

Paskudny dzień, a i o jamnikach parę słów - gadaniec

22 grudnia 2010

Wyszedłem z pracy we wspaniałym nastroju.

Dzień był udany.

Nawet udało się przekonać generała do mojego punktu widzenia. Sukces, co by nie mówić.

Jak zwykle, zadowolony z życia, dostojnie kroczący swą drogą, wsłuchany w swe rytmy płynące z mp3 podążam do przytułku mego i namiastki domu - internatu.

Ale mniejsza z tym. Widzę jamnika tarzającego się w śniegu, na trawniku i Panią, która bezowocnie stara się mu to wyperswadować.
Rozkosz dla oczu (oczywiście tylko oczu każdego przyjaciela jamnika).

A propos jamników nigdy nie mówcie, że jesteście posiadaczem jamnika.
Z jamnikiem można się przyjaźnić i z nim mieszkać. Ewentualnie można jeszcze towarzyszyć mu na spacerze.

Jamniki to w ogóle inny świat.

Znacie Świat z punktu widzenia jamnika?

Nie?

To macie:

1. Pierwszego dnia Bóg stworzył Jamnika.
2. Drugiego dnia Bóg stworzył człowieka, żeby rozpieszczał Jamnika.
3. Trzeciego dnia Bóg stworzył wszystkie zwierzęta, aby Jamnik miał za czym biegać.
4. Czwartego dnia Bóg stworzył pracę, żeby człowiek wychodził regularnie z domu, a Jamnik mógł swobodnie po nim buszować.
5. Piątego dnia Bóg stworzył piłkę tenisową, żeby Jamnik mógł ją aportować albo i nie.
6. Szóstego dnia Bóg stworzył weterynarza, żeby Jamnik był zdrowy, a człowiek ubogi.
7. Siódmego dnia Bóg chciał odpocząć, ale musiał wziąć Jamnika na spacer.

Jak zwykle dygresja. Nie mogę się skupić.

Do rzeczy.

Padający śnieg i śniegowa breja pod nogami nie mogła zmącić mojego zadowolenia z życia.

Jestem ponad to, a poza tym mam na nogach absolutnie nieprzemakalne buty. Kurtka narciarska, szalik, czapka i rękawice dopełniały resztę. Aura nic mi nie może zrobić, a dzień w pracy był udany.
Tylko pozytywne emocje - pamiętaj Siwy - na imię masz Nieokrzesany Majowy Wiatr lub Nieokiełznany Milowy Las -do wyboru (tym, którzy nie znają Happy Sad - współczuję).

Cóż to? Renówka buksująca usiłując wyjechać z miejsca parkowania. Jakiś pan próbujący nogami udeptać zaspy, żeby umożliwić wyjazd.
A żona (chyba?) uporczywie gazuje, ślizgając się w miejscu, nie bacząc na to, że gdyby koła wreszcie złapały przyczepność rozjechałaby swego partnera.

Przystaję i pytam: Może pomóc wypchnąć samochód?

Odpowiedź Pana Udeptywacza: "Wypad stąd!  Tylko kombinujecie, żeby coś ukraść!!! Banda przeklęta!"

Dobra, nie, to nie. Ale trochę zatkało to mój pogląd na fajny świat.

Idę dalej. Poczta. Muszę kupić znaczek na ostatnią kartkę świąteczną.

Otwierając drzwi spostrzegam, że zmierza do wejścia Pan Bez Nogi.
Gramoli się o kulach, widać, że balansuje, chcąc utrzymać równowagę.

Otwieram drzwi szeroko, uśmiecham się i mówię: "Proszę bardzo, ja za panem".

Słyszę w odzewie: "Nie popędzaj mnie, ty gnoju jeden".

Dobre postrzeganie wszechświata jakby przygasło we mnie.

Trochę wolniej zmierzam do internatu.

Na przejściu jest zielone.
Pani mocuje się z wózkiem.
Breja na ulicy i ciężko pchać wózek.

"Pomogę Pani" - rzucam, i próbuję pchnąć wózek z dzieciątkiem.

"Ratunku  - Zboczeniec!!!!" -  krzyk rozbrzmiał w okolicy.

Salwowałem się ucieczką, bo zanim bym wytłumaczył co i jak, to pewnie skończyłbym na Izbie Zatrzymań.

Na szczęście było to blisko internaciku, którego progi powitałem z radością. Tu jest mój azyl.

Przykro mi, że empatia nie działa.

Chciałem podzielić się swym dobrym samopoczuciem, pomóc innym a tu wszędzie agresja, oskarżenia i znieważanie.

Chyba musi być, jak było dotychczas: "człowiek-kamień".

"Był zawsze trochę z boku,

Na bakier trochę był,

Już w szkole nikt nie wiedział,

Czym Siwy naprawdę żył"

(T.Love, przy pomocy Siwego)




 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi