Korpus Piechoty Kosmicznej część Polskiej Marynarki Gwiezdnej, wydzielone oddziały i pododdziały wchodzą w skład Polskich Korpusów Inwazyjnych. Korpus jest zdolny do wykonania szerokiego wachlarza zadań. Jak sama nazwa wskazuje, jego specjalność to wykonywanie desantów na obiekty w przestrzeni kosmicznej (planety, asteroidy itp.) i astroabordażów jednostek przeciwnika. Obecnie tego typu operacje zdarzają się jednak stosunkowo rzadko. W okresie od końca trzeciej wojny światowej do dnia dzisiejszego, oddziały Korpusu z reguły walczą u boku oddziałów ciężkiej piechoty pancernej PKI.
Za datę powstania Korpusu przyjmuje się 14 czerwca (Święto Korpusu). W tym dniu w 2034 r., Naczelnik Państwa zdecydował o przekształceniu istniejącej 7 Brygady Obrony Wybrzeża w Korpus Piechoty Morskiej. Istniejące bataliony w Słupsku, Lęborku i Trzebiatowie przekształcono w brygady i wyposażono w kołowe transportery opancerzone Rosomak III.
W roku 2052, zgodnie z doktryną Agresywnej Obrony Granic i przygotowaniami do trzeciej wojny światowej przeprowadzono reorganizację i brygady przyjęły strukturę dywizji. Wraz z rozwojem Polskiej Marynarki Gwiezdnej, pododdziały Korpusu były delegowane na pokłady kolejnych, nowopowstałych jednostek jej floty, jako pododdziały abordażowe. W związku z dużymi potrzebami (flota PMG otrzymywała około 200 jednostek różnego typu rocznie) Naczelnik Państwa zdecydował o rozbudowie Korpusu.
Zadaniowe Dowództwa Korpusu powstały w Słupsku, Lęborku i Trzebiatowie (Macierz), jednakże kontrolują one różne zakresy działań Korpusu. Dowództwo Kosmiczne Korpusu PK w Słupsku kontroluje działania korpusu w przestrzenia kosmicznej. Dowództwo Lądowe Korpusu PK w Lęborku kontroluje działania korpusu w Wielkiej Rzeczypospolitej, a Dowództwo Uzupełnień Korpusu w Trzebiatowie szkoli i przygotowuje kolejnych rekrutów do udziału w misjach. W Trzebiatowie znajduje się Akademia Sztuk Walki, gdzie kształcą się kandydaci na oficerów Korpusu. Prawdopodobnie również tutaj znajduje się główny ośrodek szkoleniowy Oddziałów Specjalnych KPK, jednak informacje o tym są ograniczone (miasto Trzebiatów zostało Miastem Zamkniętym w 2056 roku). Znakiem rozpoznawczym żołnierzu Korpusu są niebieskie berety przejęte od 7BOW.
Dewiza Korpusu brzmi Homo Homini Lupus est (człowiek człowiekowi wilkiem), co zgadza się z taktyką działania pododdziałów Korpusu. Niebieskie Berety nie ufają innym rodzajom wojsk i zawsze wyróżniają się innym umundurowaniem, ale i też inną taktyką działania i dużo bardziej hucznymi imprezami.
HITY 69 EDYCJI MSPO KIELCE 2061
Otrzymaliśmy już zaproszenie do udziału w 69 Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego Kielce (Macierz) 2061 planowanego na dni od 9 do 11 września tego roku. Na pewno producenci systemów uzbrojenia zaskoczą jak zwykle nowymi pomysłami, ale poniżej kilka przecieków dotyczących hitów tej edycji.
Karabin Wyborowy TOR VI szósta generacja karabinu wyborowego kalibru 12,7 mm. Amunicja produkcji firmy FN LAPUA - MESKO (konsorcjum BUMAR BOENIG HECKLER) z pociskami z mikrogłowicą atomową zapewnia niszczenie celów na dalekich odległościach (10 15 km) i siłę rażenia porównywalną z przeciwpancernym pociskiem kierowanym IV generacji.
Karabin Wyborowy WILK III trzecia odsłona karabinu wyborowego kalibru 7,62 mm. Broń przeznaczona do eliminowania celów żywych na dalekich odległościach. WILK II jest ulubioną bronią Snajperów Szturmowych Korpusu Piechoty Kosmicznej. Amunicja produkcji firmy FN - LAPUA - MESKO z pociskami samonaprowadzającymi się na DNA przeciwnika zrewolucjonizowała rynek w 2050 r. Prawdopodobnie Snajperzy Korpusu używają również amunicji samotropiącej, ale żadne jej dane taktyczno techniczne nie są dostępne.
TYTAN IV kolejna generacja indywidualnego zaawansowanego wyposażenia żołnierza. System łączący w jedną, funkcjonalną całość wszystkie elementy uzbrojenia i wyposażenia żołnierza, a także jego otoczenia w środowisku walki oraz umożliwiający zachowanie procedur działań w dynamicznych sytuacjach konkretnych operacji. Zawiera system walki: uniwersalny karabin walki UKW 3000, pozwalający niszczyć cele amunicją 5,56 (systemu byłego NATO), granatami z granatnika zespolonego oraz falą infradźwiękową. Integralny system plot pozwala niszczyć do trzech środków napadu powietrznego przez pojedynczego żołnierza wyposażonego w TYTAN. System ochrony żołnierza pozwala na przeżycie żołnierza przy trafieniu bezpośrednim pociskiem do 122 mm, serwomotory zapewniają przenoszenie ciężaru do 1,5 tony. Z systemem jest zintegrowany bezprzewodowy system komputerowy (minikomputer z kamerą cyfrową) sterowany dotykiem (touch-screen) lub głosem (przez mikrofon umieszczony w hełmie).
"Żaden dzień w czyimkolwiek życiu nie przebiega bez znaczących wydarzeń, nie jest pozbawiony głębokiego sensu, bez względu na to, jak nudny i męczący może się wydawać, czy jest się szwaczką czy królową, pucybutem czy gwiazdą filmową, szanowanym filozofem czy dzieckiem z zespołem Downa.
Każdego dnia w życiu ma się bowiem nie jedną okazję wyświadczania drobnych przysług innym, zarówno poprzez świadome działanie, jak i nieświadomy przykład. Każdy najmniejszy akt dobroci nawet słowa nadziei, gdy są potrzebne, pamiętanie o urodzinach czy budzący śmiech komplement ma sięgające daleko w czas i przestrzeń konsekwencje; wpływa na życie ludzi nieznanych temu, którego szczodra dusza jest źródłem owego dobroczynnego echa. Dobroć udziela się innym i staje się za każdym razem potężniejsza, dzięki czemu zwykłą uprzejmość przekształca się po latach w akt bezinteresownego poświęcenia gdzieś daleko.
Tak samo dzieje się z każdym złym postępkiem, z każdym bezmyślnym dowodem nienawiści, każdym aktem zawiści i goryczy. Bez względu na rozmiary swej podłości może on inspirować innych, przez co staje się nasieniem, ostatecznie wydającym owoc zła i zatruwającym ludzi, których nigdy się nie widziało i nigdy nie zobaczy.
Istnienia wszystkich ludzi zmarłych, żyjących i należących do przyszłych pokoleń są tak dogłębnie i zawile powiązane ze sobą, że los każdego z nas jest losem wszystkich. W każdym sercu i każdej parze rąk tkwi nadzieja na człowieczeństwo.
Dlatego też po każdej klęsce jesteśmy zobowiązani znów walczyć o sukces, a gdy stajemy w obliczu końca jakiejś sprawy, z jej popiołów musimy wznieść coś nowego i lepszego. Każdy z nas jest bowiem nicią o najwyższym znaczeniu dla wytrzymałości dla samego przetrwania tkaniny ludzkości.
W każdej godzinie życia wszystkich nas tkwi często nierozpoznany potencjał wpływania na losy świata, tak iż wspaniałe dni, do których w naszym niezadowoleniu tęsknimy, w istocie trwają właśnie teraz. Owe wielkie dni i wszelkie zapierające dech w piersiach możliwości zawsze zawarte są w tym doniosłym dniu, właśnie dzisiaj.
Dean R. Koontz, Kątem oka.
Ponieważ żołnierzem jestem wojsk zmechanizowanych - czytaj "piechota", wybaczcie, że tak lubię tego słuchać??!
Nie wierzcie piechocie
Że tak nierozumna wędruje bez tchu
My zawsze w pochodzie
Choć wiosna nad ziemią szaleje od bzu
Jak długo tak można
Bezdroża mokradła i błota, i piach
I wierzba przydrożna
Jak siostra pobladła zostaje we łzach
Nie wierzcie pogodzie
Gdy deszcze trzydniowe zaciągnie wśród drzew
Nie wierzcie piechocie
Gdy w pieśni bojowej odwaga i gniew
Nie wierzcie, nie wierzcie
Gdy w sadach słowiki zakrzyczą co sił
Wy jeszcze nie wiecie
Co komu pisane i kto będzie żył
Uczyłaś, ojczyzno
Ze żyć trzeba umieć i słyszeć twój głos
Mój chłopcze, mężczyzno.
A jednak niezgorszy wypada ci los
My zawsze w pochodzie
1 tylko to jedno nas budzi ze snu
Dlaczego w odwrocie
Gdy wiosna nad ziemią szaleje od bzu
Oglądałem program o schroniskach dla zwierząt w zachodniopomorskim i padł tam taki cytat.
Księdza Twardowskiego zapytało kiedyś, jakieś dzieciątko, które straciło niedawno przyjaciela: "Czy psy też idą do nieba?".
Na co ksiądz dusza odpowiedział: "Dziecko, a cóż to byłoby za niebo bez psów"?
No comments.
A w zasadzie, nie!
Komentarz:
"Nawet, jakby było takie niebo - bez psów - to ja nie chcę tam być.
Podpiszę pakt z diabłem (jeśli będzie trzeba), byle mój pies (w zasadzie córka psa) był ze mną".
(Punkt 2 Zasad.... "Lojalność ponad wszystko...."
W niektórych regionach kraju do kolacji wigilijnej podawane jest grzane wino. Tam, gdzie wzrastałem, ten zwyczaj nie był preferowany, ale, gdy tylko pozyskałem wiedzę o tym natychmiast zaanektowałem ten zwyczaj na potrzeby własnego Ogniska rodzinnego.
Jak wygląda przepis na rewelacyjnego grzańca?
Otóż i on:
Na początek należy zaopatrzyć się w dużą ilość wina.
Kadarka np. jest OK., ale może być również inne, w zależności od upodobania.
Wlewamy do wielkiego garnka jakieś dwie butelki. Do wina dodajemy kilka goździków, cynamon i dużo cukru (niezależnie od tego, czy wino jest słodkie, półsłodkie czy wytrawne). Następnie podgrzewamy całość.
Smakujemy po podgrzaniu i stwierdzamy głośno: Cholera, cały alkohol wyparował!
Dolewamy spirytusu lub wódki.
Smakujemy.
Kolejny komentarz: Brakuje cukru! Wsypujemy dobre pół kilograma.
Smakujemy. No nie, za słodkie!
Dolewamy kolejną butelkę wina.
Zapomniałem o pomarańczach!
Dodajemy pomarańcze (2-3) pokrojone w plastry.
Patrz cytrusy wyciągnęły cały alkohol. Dolewamy spirytusu lub wódki.
Przypominamy sobie o przyprawie do wina grzanego.
Dodajemy przyprawę.
Stwierdzamy, że przyprawy jest za dużo.
Dolewamy butelkę wina.
Stwierdzamy, że wino za bardzo się rozrzedziło.
Dolewamy spirytusu lub wódki.
Smakujemy.
Na stwierdzenie żony, że za dużo tego smakowania, reagujemy oburzeniem, że przecież My nie mówimy jej, jak smażyć karpia, więc powinna nam zaufać, jeśli chodzi o wino.
Dodajemy odrobinę kwasku cytrynowego.
Smakujemy.
Za kwaśne! Dolewamy butelkę wina.
Za słabe! Dolewamy spirytusu lub wódki.
Rozlewamy grzańca do dwóch garnków i dolewamy wina.
I tak można bez końca.
Oczywiście jest to konfabulacja z mojej strony takie sceny nigdy nie miały miejsca to nie jest zapis faktów, a tylko taki pomysł, który przyszedł mi do głowy, gdy zapomniałem o przyprawie (naprawiłem to natychmiast).
Jednakże jak ktoś chce, to może to wykorzystać.
All rigths free.
Wyszedłem z pracy we wspaniałym nastroju.
Dzień był udany.
Nawet udało się przekonać generała do mojego punktu widzenia. Sukces, co by nie mówić.
Jak zwykle, zadowolony z życia, dostojnie kroczący swą drogą, wsłuchany w swe rytmy płynące z mp3 podążam do przytułku mego i namiastki domu - internatu.
Ale mniejsza z tym. Widzę jamnika tarzającego się w śniegu, na trawniku i Panią, która bezowocnie stara się mu to wyperswadować.
Rozkosz dla oczu (oczywiście tylko oczu każdego przyjaciela jamnika).
A propos jamników nigdy nie mówcie, że jesteście posiadaczem jamnika.
Z jamnikiem można się przyjaźnić i z nim mieszkać. Ewentualnie można jeszcze towarzyszyć mu na spacerze.
Jamniki to w ogóle inny świat.
Znacie Świat z punktu widzenia jamnika?
Nie?
To macie:
1. Pierwszego dnia Bóg stworzył Jamnika.
2. Drugiego dnia Bóg stworzył człowieka, żeby rozpieszczał Jamnika.
3. Trzeciego dnia Bóg stworzył wszystkie zwierzęta, aby Jamnik miał za czym biegać.
4. Czwartego dnia Bóg stworzył pracę, żeby człowiek wychodził regularnie z domu, a Jamnik mógł swobodnie po nim buszować.
5. Piątego dnia Bóg stworzył piłkę tenisową, żeby Jamnik mógł ją aportować albo i nie.
6. Szóstego dnia Bóg stworzył weterynarza, żeby Jamnik był zdrowy, a człowiek ubogi.
7. Siódmego dnia Bóg chciał odpocząć, ale musiał wziąć Jamnika na spacer.
Jak zwykle dygresja. Nie mogę się skupić.
Do rzeczy.
Padający śnieg i śniegowa breja pod nogami nie mogła zmącić mojego zadowolenia z życia.
Jestem ponad to, a poza tym mam na nogach absolutnie nieprzemakalne buty. Kurtka narciarska, szalik, czapka i rękawice dopełniały resztę. Aura nic mi nie może zrobić, a dzień w pracy był udany.
Tylko pozytywne emocje - pamiętaj Siwy - na imię masz Nieokrzesany Majowy Wiatr lub Nieokiełznany Milowy Las -do wyboru (tym, którzy nie znają Happy Sad - współczuję).
Cóż to? Renówka buksująca usiłując wyjechać z miejsca parkowania. Jakiś pan próbujący nogami udeptać zaspy, żeby umożliwić wyjazd.
A żona (chyba?) uporczywie gazuje, ślizgając się w miejscu, nie bacząc na to, że gdyby koła wreszcie złapały przyczepność rozjechałaby swego partnera.
Przystaję i pytam: Może pomóc wypchnąć samochód?
Odpowiedź Pana Udeptywacza: "Wypad stąd! Tylko kombinujecie, żeby coś ukraść!!! Banda przeklęta!"
Dobra, nie, to nie. Ale trochę zatkało to mój pogląd na fajny świat.
Idę dalej. Poczta. Muszę kupić znaczek na ostatnią kartkę świąteczną.
Otwierając drzwi spostrzegam, że zmierza do wejścia Pan Bez Nogi.
Gramoli się o kulach, widać, że balansuje, chcąc utrzymać równowagę.
Otwieram drzwi szeroko, uśmiecham się i mówię: "Proszę bardzo, ja za panem".
Słyszę w odzewie: "Nie popędzaj mnie, ty gnoju jeden".
Dobre postrzeganie wszechświata jakby przygasło we mnie.
Trochę wolniej zmierzam do internatu.
Na przejściu jest zielone.
Pani mocuje się z wózkiem.
Breja na ulicy i ciężko pchać wózek.
"Pomogę Pani" - rzucam, i próbuję pchnąć wózek z dzieciątkiem.
"Ratunku - Zboczeniec!!!!" - krzyk rozbrzmiał w okolicy.
Salwowałem się ucieczką, bo zanim bym wytłumaczył co i jak, to pewnie skończyłbym na Izbie Zatrzymań.
Na szczęście było to blisko internaciku, którego progi powitałem z radością. Tu jest mój azyl.
Przykro mi, że empatia nie działa.
Chciałem podzielić się swym dobrym samopoczuciem, pomóc innym a tu wszędzie agresja, oskarżenia i znieważanie.
Chyba musi być, jak było dotychczas: "człowiek-kamień".
"Był zawsze trochę z boku,
Na bakier trochę był,
Już w szkole nikt nie wiedział,
Czym Siwy naprawdę żył"
(T.Love, przy pomocy Siwego)